KOLOROWA

Poznaj historię tego projektu!

WYZWANIE, KTÓREGO SKALI NIE DOCENIŁYŚMY.

To jeden z tych projektów, w którym piękne wnętrze i ostateczny ogrom satysfakcji okupione zostały solidną dawką emocji, improwizacji i zmęczenia.
I nie żałujemy ani jednego poświęconego wieczoru
i ani jednej nieprzespanej nocy. Realizacja okazała się bardziej skomplikowana, niż przypuszczałyśmy, ponieważ w starym budownictwie czekały na nas m.in. krzywe ściany i rury w najmniej spodziewanych miejscach. Co więcej, wszystko przebiegało dość niestandardowo: remont rozpoczął się bez projektu, co wymagało od nas wielkiej elastyczności i gotowości na wszystko.

NASZA HISTORIA NA KOLOROWEJ

W STYLU LAT 60. I NIEPRZESPANYCH NOCY

ZDJĘCIA : KONEWKA STUDIO

Klientka miała już zarezerwowany termin u ekipy budowlanej, a dopiero później zdecydowała się na współpracę z nami. Dodatkowo, ówczesna lokatorka mieszkania opóźniała wyprowadzkę. Weszłyśmy na pomiary dwa dni przed rozpoczęciem prac budowlanych. Już wtedy musiałyśmy wskazać ściany do wyburzenia i te, które miały dopiero powstać. Przez kilka tygodni nasze życie wyglądało tak: po godzinach pracy zawodowej wracałyśmy do domów, włączałyśmy laptopy i do późnej nocy rysowałyśmy kolejne rzuty i detale, aby rano przekazać je ekipie budowalnej, która wdrażała je bieżąco.

Dlaczego się udało? Bo Klientka była niesamowicie decyzyjna. Estetycznie zgrałyśmy się od razu,
a większość pomysłów i propozycji była akceptowana niemal bez wahania. Dobra, zaufana ekipa remontowa, regularne telefony, szybkie reakcje – to wszystko sprawiło, że udało się nam przejść przez to, co w teorii wyglądało jak projektowy koszmar. Co ważne, podczas tego remontu nie wydarzył się żaden większy błąd, mimo sporych wyzwań. Na przykład meble kuchenne – ze względu na bardzo krzywe ściany – musiały zostać zamontowane nietypowo
i przesunięte do przodu. To z kolei wymusiło zmianę pierwotnych planów co do opraw oświetleniowych, by nie kolidowały one
z otwierającymi się frontami. Wśród niestandardowych rozwiązań znalazły się też: zabudowana w szafce łazienkowej rura, której nie można było przesunąć w sezonie grzewczym, wprowadzający harmonię korytarz o zakrzywionej linii oraz nieprzewidziana w oryginalnym układzie powiększona toaleta, w której zmieściłyśmy umywalkę.


Gdy jednak patrzy się na zdjęcia, dostrzega się przede wszystkim nie rozwiązania funkcjonalne, lecz niepowtarzalny klimat. Co wyróżnia ten projekt wizualnie? Przede wszystkim estetyka lat 60., którą od początku chciała zachować nasza Klientka. To w tej dekadzie powstał budynek

i wspólnie postanowiłyśmy pójść za tą historią. Przełamałyśmy jednak wnętrza nietypowymi dla tego okresu akcentami, dzięki czemu uzyskałyśmy eklektyczny efekt. Inspiracji poszukiwałyśmy
w wielu miejscach, np. barwa turkusowego sufitu została zaczerpnięta z należącego do naszej Klientki obrazu. Ogromnie cieszyła nas otwartość na nasze rekomendacje, odważną paletę barw czy sugestie dotyczące oryginalnych detali, takich jak konsolki z czeczotowym fornirem. Kropką nad
i we wnętrzach są plakaty polskich artystów, m.in Krzysztofa Iwańskiego, stylistycznie nawiązujące do lat 60. i 70. – wybrane wspólnie, z czułością. Co warto podkreślić, zgodnie z decyzją Klientki, pracowałyśmy bez wizualizacji, na które przy takim tempie prac po prostu nie było czasu. Dziś wspominamy to zaufanie do naszej wizji z wielkim podziwem i wdzięcznością.

Z tej realizacji wyniosłyśmy jedną bardzo ważną lekcję: kluczem do sukcesu jest współpraca. Między projektantami, wykonawcami, a przede wszystkim – z Inwestorem. Zrozumienie, komunikacja, elastyczność – to fundamenty, bez których nie da się zakończyć z sukcesem tak wymagającej realizacji. A my przeszłyśmy przez to remontowe piekło bez oparzeń.

TO MIESZKANIE BYŁO NASZYM REMONTOWYM DEBIUTEM, PROJEKT POWSTAŁ PO NOCACH I PRZY OGRANICZONYM BUDŻECIE, A REALIZACJA NIE MEŚCIŁA SIĘ W KLASYCZNYM PROCESIE. OSTATECZNIE JEDNAK NIC BYŚMY NIE ZMIENIŁY.

Nasze nocne decyzje projektowe sfotografowali Julia z Konewki Studio.

A JAK BYŁO ?